KABARET ANI MRU MRU
Kabaret Ani Mru Mru, bo o nim mowa, zawitał do Czarnkowa 7 marca na dwa występy, które odbyły się na sali widowiskowej Czarnkowskiego Domu Kultury. Bilety na kabaret rozeszły się w oka mgnieniu, w kilka dni po pojawieniu się informacji o jego przyjeździe. Nic w tym dziwnego, bo rzeczywiście tych trzech "chłopaków z Lublina" (Marcin Wójcik, Michał Wójcik i Waldemar Wilkołek) potrafi zawładnąć sercami widzów. Humor, który zaprezentowali stał na prawdę na wysokim poziomie i śmiało można stwierdzić, że ten kabaret znajduje się w ścisłej czołówce tego typu grup. Zaprezentowane skecze ukazywały różną tematykę, było m.in. o pracujących za granicą Polakach, o cyrku, czy leku na kręgosłup, a wszystko to zagrane w charakterystyczny, dobry i śmieszny dla Ani Mru Mru sposób. Doskonale zdaję sobie sprawę, że poprzez kartkę i klawiaturę nie da się ukazać choć części ich dowcipu, jednak mam nadzieje, że umieszczone poniżej kilka słów od kabaretu będzie namiastką poczucia humoru, która zachęci do obejrzenia tej grupy kabaretowej chociażby w telewizji, a może jeszcze kiedyś na żywo w Czarnkowie.
Paulina Jędraszczak
Jaka jest recepta na udany kabaret?
Marcin: Ja wiem, ale nie chce teraz o tym mówić.
Waldek: Ja znam receptę, potrzeba 5 studentów filologii polskiej i jednej dziewczyny.
Marcin: Ewentualnie można pójść inną drogą i złączyć dwie cząstki chloru z jedną siarkowodoru.
Michał: Albo po prostu przepędzić kilka ziemniaków.
Marcin: Jak widać jest kilka metod.
Michał: Zależy od tego, co kto ma w domu czy np. piwnicy.
Skąd bierzecie pomysły na skecze?
Marcin: Nie, nie powiem. To jest tajemnica. (śmiech) Pomysły oczywiście czerpiemy z głowy.
A co was najbardziej śmieszy?
Marcin: Giełda minerałów. To nas najbardziej śmieszy, ponieważ jak wjeżdżamy do każdego miasta to są wielkie plakaty: "GIEŁDA MINERAŁÓW". Ale my się jeszcze tym zajmiemy.
Stronicie od polityki, ponieważ w waszych skeczach nie ma nawiązań do wydarzeń politycznych ani polityków, dlaczego?
Marcin: Dlatego, że nie znamy się na polityce. Poza tym, my nie żartujemy z polityki, bo trudno przebić polityków, oni są i tak śmieszni...
Wolicie grać skecze, które są publiczności znane i lubiane, czy może lubicie zaskakiwać publiczność czymś zupełnie nowym?
Marcin: Uwielbiamy zaskakiwać, ale zdarza nam się również grać starsze skecze, ponieważ publiczności najczęściej podobają się te, które już kilkakrotnie widzieli, a my przewrotnie i...
Waldemar: ...i publiczność jest zaskoczona, że np. stary skecz...
A jak jest różnica pomiędzy występami dla programów telewizyjnych, a takim występami jak dzisiaj w Czarnkowie?
Marcin: My gramy zawsze tak samo i czasami jest kamera wśród widzów, a czasami jej nie ma, a nas to nie interesuje, bo najważniejsze jest to by rozbawić publiczność.
Dziękuję za rozmowę
Fot.
Paulina Jędraszczak