Czarnkow.INFO - Internetowy Serwis Informacyjny
    Strona główna     Urzędy     Kultura i atrakcje     W mieście     Archiwum
Dzisiaj jest: 19 kwietnia 2024, piątek.  Imieniny: Ady, Konrada, Leona, Włodzimierza



free counters


WYSTAWA Z JUBILEUSZEM W TLE



Pod nazwą "Życie i służba" w czarnkowskim muzeum odbyła się urodzinowa wystawa pułkownika pożarnictwa Władysława Pilawskiego. Nasz honorowy obywatel miasta, liczący sobie już 102 lata, osobiście przyjmował życzenia i gratulacje od licznie zgromadzonej rodziny, przyjaciół oraz zaproszonych gości.

Władysław Pilawski urodził się w 1913 roku w Czarnkowie. Jako młody chłopiec przeżył powstanie wielkopolskie, w którym uczestniczył jego ojciec. W 1933 roku wstąpił do Wojska Polskiego. Od dziecka zainteresowany pożarnictwem, ukończył Oficerski Kurs Pożarniczy w Łodzi. Jeszcze przed wojną, jako oficer pożarnictwa, pracował w Rawiczu, Krotoszynie i Poznaniu. Po wybuchu II wojny światowej i klęsce kampanii wrześniowej, stał się członkiem Strażackiego Ruchu Oporu SKAŁA. Po wojnie współorganizował straż pożarną w Poznaniu. Jednak w okresie stalinowskim został wydalony ze służby z powodów ideologicznych. W okresie "odwilży" awansowano go na stanowisko zastępcy Komendanta Głównego Straży Pożarnej i na tym stanowisku pozostał przez 22 lata, aż do przejścia na emeryturę w 1979 roku. W 1995 roku, po śmierci żony i córki, powrócił do rodzinnego Czarnkowa. Tutaj z kronikarską pieczołowitością, zajął się dokumentowaniem historii straży pożarnej, Ziemi Czarnkowskiej oraz własnej rodziny.

Na okolicznościowej wystawie, dedykowanej pułkownikowi, można było zobaczyć wiele pamiątek. Szczególne wrażenie robiły setki archiwalnych zdjęć z okresu międzywojennego oraz publikacje autora. Niezwykłe i bogate życie Władysława Pilawskiego, może być drogowskazem dla wielu młodych ludzi rozpoczynających życie. Do lekcji historii z wystawą w tle, namawiał gorąco gospodarz uroczystości dyr. Jan Pertek. Słów uznania i podziwu nie szczędzili także zaproszeni goście. Wszyscy byli zgodni. Mamy do czynienia z postacią wyjątkową, niezłomnym strażakiem, który poświęcił życie pracy oraz rodzinie. Nigdy nie złamał swoich zasad, nie sięgał po korzyści ani zaszczyty. Stał się wzorem do naśladowania, szczególnie dziś, kiedy tak mocno nadużywa się słów służba, patriotyzm i bezinteresowność. W rozmowie specjalnej dla Nadnoteckich Ech o pułkowniku mówili:

Generał pożarnictwa Ryszard Kamiński, były Komendant Wielkopolski Straży Pożarnej w Poznaniu - "Pułkownika Pilawskiego poznałem w 1975 roku. Byłem wtedy młodym porucznikiem, a on wysokiej rangi oficerem, Zastępcą Komendanta Głównego w Warszawie. Nie przypuszczałem wtedy, że będziemy znali się tak blisko i darzyli przyjaźnią. Robił wrażenie znakomitego fachowca. Dziś jako autor wielu publikacji i opracowań potwierdza swoją olbrzymią wiedzę i pracowitość. Nie każdy wie jak wielkie ma zasługi w tworzeniu muzealnictwa straży pożarnej, szczególnie w Mysłowicach i Rakoniewicach. Zawsze na pytanie, co robić aby być w tak dobrej kondycji odpowiadał - trzeba wcześnie wstawać i dużo pracować. Ma też fantastyczne poczucie humoru. Kiedy był już w bardzo zaawansowanym wieku, spotkaliśmy się by omówić sprawy kolejnych publikacji. Było tego naprawdę dużo, pułkownik zapewnił, że skończy wszystko sam. Kiedy zaproponowałem daleko idącą pomoc, odpowiedział - zrobię to w ciągu dwóch lat, może to długo, ale mamy w rodzinie taką przypadłość, że po dziewięćdziesiątce wszystkim nam trzęsą się ręce, więc proszę o cierpliwość".

Generał pożarnictwa Maciej Schroeder, były Zastępca Komendanta Głównego PSP - "Spotkaliśmy się także na drodze służbowej. Pułkownik Pilawski zajmował się wtedy teorią działań operacyjnych, taktyką i techniką. Imponował wiedzą, znał znakomicie język niemiecki i był świetnie zorientowany w tym, co najnowocześniejsze w pożarnictwie na Zachodzie. Wiele czytał i tłumaczył podręczniki, które były w Polsce nieosiągalne. Kiedy przeszedł na emeryturę, ja awansowałem do Warszawy na jego miejsce, przejmując komplet obowiązków. Później spotykaliśmy się w Klubie Generałów Pożarnictwa, którego Pan Pułkownik jest honorowym członkiem. W czasie spotkań zawsze imponował znakomitą pamięcią. Rozstrzygał wszystkie spory dotyczące osób i historii. Do dziś jest skarbnicą wiedzy o ludziach i zdarzeniach dotyczących straży i strażaków. Jako przełożony imponował nie tylko wiedzą i doświadczeniem. Był dowódcą, który miał tzw. "twarz człowieka". Do niego można było przyjść z każdą sprawą, zawsze pomagał, bez względu na nieprawdopodobną ilość obowiązków jakie wykonywał. Wynika to na pewno z jego trudnej drogi życiowej. Jako młodzi oficerowie, mogliśmy zawsze liczyć na wsparcie i zrozumienie z jego strony".

Prezes Towarzystwa Pamięci Powstania Wielkopolskiego Tadeusz Stachowski - "Dokumentuję dzieje Powstania Wielkopolskiego na naszych terenach. Pan Pułkownik Pilawski jest jednym z niewielu żyjących świadków powstania. Miał wtedy tylko pięć lat, ale jego ojciec był uczestnikiem i wcześniej organizatorem przygotowań do powstania. Mały Władek, przesiąkł atmosferą wolnej niepodległej Polski. Poczucie patriotyzmu wyniósł z domu, wręcz czuł je na własnej skórze. Po latach sam stanął w obronie Ojczyzny jako żołnierz w kampanii wrześniowej. Brał też udział w ruchu oporu, a na koniec stał się dokumentalistą dziejów Polski i straży pożarnej. Ostatnio zaangażował się w budowę pomnika Powstańców Wielkopolskich w Czarnkowie. Jestem dumny i szczęśliwy, że mam przyjemność znać jednego z najznakomitszych obywateli naszego powiatu".

Sam Pułkownik w wywiadzie specjalnym dla Nadnoteckich Ech komentował wydarzenia ze swojego życia:

Co sprawiło, że postanowił Pan zostać strażakiem?

- Dzięki zainteresowaniom rodziców w latach młodzieńczych, uczestniczyłem w imprezach strażackich. Towarzyszyłem ojcu, który był prezesem OSP w Czarnkowie. Już wtedy miałem zamiar zostać zawodowym oficerem straży lub wojska. Najpierw zgłosiłem się do armii jako ochotnik. Po uzyskaniu stopnia podchorążego w 57 Pułku Piechoty w Poznaniu, wróciłem do rezerwy i rodzinnego Czarnkowa, gdzie rozpocząłem służbę w miejscowej OSP. Kontynuując zainteresowania, ukończyłem specjalistyczne kursy w Wojewódzkim Związku Straży Pożarnych. Ich ukończenie dało mi szansę na dalszą, zawodową karierę w straży.

Jest Pan znany jako teoretyk pożarnictwa, ale przecież była i służba na stanowisku dowódcy jednostki. Która z akcji budzi najwięcej wspomnień?

- W czasie ponad czterdziestoletniej służby, brałem czynny udział w wielu akcjach. Mógłbym opowiadać o nich długo. Za jedną z najważniejszych uważam akcję w warszawskim getcie, kiedy na jego terenie, płonął budynek niemieckiej fabryki obuwia wojskowego. Brakowało wtedy wody, strażacy próbowali pomóc ludności lejąc też wodę na sąsiednie balkony i w okna. Niemcy strzelali do ratujących się Żydów i zabronili "marnować" na nich wodę. Pod koniec akcji do naszego wozu bojowego podbiegł żydowski chłopiec. Schowaliśmy go do pustego zbiornika na wodę i wywieźliśmy z zagrożonego miejsca. Historia miała swój ciąg dalszy w końcu lat pięćdziesiątych, kiedy to we Wrocławiu, spotkałem uratowanego chłopca. Był on wtedy dyrektorem dużego zakładu tekstylnego.

W czasie okupacji brał Pan udział w ruchu oporu jako strażak. To mało znana część naszej historii, jak wtedy to wyglądało?

- Działań było bardzo wiele. Szczegóły można znaleźć w moim opracowaniu "Strażacki Ruch Oporu SKAŁA". Organizacja liczyła około 100 tys. osób. Do zadań podstawowych należało ukrywanie osób zaangażowanych w konspirację w szeregach straży, organizowanie szkoleń wojskowych, interweniowanie w sprawach aresztowanych, opóźnianie akcji gaśniczych w obiektach okupanta oraz współdziałaniu z partyzantami. Zachęcam do przeczytania mojej publikacji.

Po wojnie odmówił Pan współpracy z komunistyczną władzą. Dlaczego mimo to awansował Pan na tak wysokie stanowisko?

- Na to pytanie powinni odpowiedzieć moi przełożeni. Sądzę jednak, że brakowało w powojennej Polsce specjalistów, którzy mogliby tworzyć podwaliny pod budowę struktur ochrony pożarowej na wysokim poziomie. Kadra oficerska była w znacznym stopniu przerzedzona. Najlepsi zginęli w czasie wojny lub nie byli w stanie pracować ze względu na stan zdrowia lub wiek. Ja miałem potrzebną wiedzę i doświadczenie. Być może właśnie dlatego, uniknąłem poważniejszych prześladowań i mogłem robić to, co umiałem i co było moją pasją. Zawsze byłem pewien, że ratowanie ludzi i często ich całego dobytku jest sprawą najważniejszą. Ten cel przyświecał całej mojej pożarniczej działalności.
O czym Pan myślał, może marzył w dniu swoich 102 urodzin?

- Cieszyłem się bardzo, że doczekałem tak sędziwego wieku. Było mi też niezmiernie miło, że dane mi było przeżyć mój piękny jubileusz w gronie najbliższej rodziny, a później znajomych i przyjaciół.
Piotr Keil

O serwisie  |   Dodaj do ulubionych  |   Ustaw jako startową  |   Miasto Czarnków  |   Miejskie Centrum Kultury
Redakcja Czarnkow.INFO: 64-700 Czarnków, os. Parkowe 21/37, tel/fax 600 545 261, czarnkow.info@onet.pl
© Marcin Małecki Jacek Dutkiewicz 2004-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.