VAGABUNDUS W MACIEJEWIE
Kolejny sezon z przygodą otwarty. Już po raz szósty młodzież z czarnkowskiego liceum przemierzyła pieszo dwudziestokilometrowy odcinek po bezdrożach Puszczy Noteckiej, by dotrzeć do osady Maciejewo. Koniec września to początek przygody.
Tym razem lista chętnych do udziału w wyprawie przekroczyła 20 osób. Wśród wędrowców byli też absolwenci szkoły. Najwięcej osób rekrutowało się z klas pierwszych. Pierwsze spotkanie z licealnym survivalem było dość wyczerpujące, choć początek wyprawy wydawał się prosty - wyjście spod liceum, dalej market z zakupami, a potem...
Potem już tylko schody i to dosłownie. "Grzybek" zmęczył odkrywców. Do celu grupa dotarła w nocy. Zakwaterowanie w domku bez prądu jest przygodą samą w sobie. Gdy dodamy do tego rozpalenie ogniska i czerpanie wody ze studni, to robi się ciekawie. Punktem obowiązkowym jest zapoznanie młodych adeptów turystyki aktywnej z ceremonią wstąpienia do tak zacnego grona jakim jest Vagabundus. Po takiej przygodzie jest już tylko sen, który przychodzi natychmiast.
Kolejny dzień wyprawy to podział na sekcje. W tym roku atrakcji było wiele. W dziale strzeleckim królowały łuki, slackline, czyli rozciągnięta pomiędzy drzewami taśma, stawiała wyzwanie równowadze, była też strefa rekreacji z lotkami oraz animacji teatralnej. Sekcja biegowa dumnie krążyła po okolicy, a na leniuchów czekał hamak. A wieczorem - do boju! Gry nocne z latarkami w ciemnym lesie powodowały dreszczyk emocji, który minął przy wspólnym ognisku.
Dzień trzeci to porządki i powrót do domu, a Vagabundus powróci do Maciejewa za rok.
Artur Geremek