Czarnkow.INFO - Internetowy Serwis Informacyjny
    Strona główna     Urzędy     Kultura i atrakcje     W mieście     Archiwum
Dzisiaj jest: 18 kwietnia 2024, czwartek.  Imieniny: Alicji, Apoloniusza, Apolonii, Bogumiła



free counters


RAZEM NA DOBRE I NA ZŁE



- Gminę Czarnków terytorialnie dzieli Noteć. Nie stanowi to jednak problemu w funkcjonowaniu samorządu. Mentalnie jesteśmy jednym, wspólnym organizmem, który jest sprawnie zarządzany i kontrolowany przez delegatów wszystkich gmin - przekonuje wójt gminy Czarnków Bolesław Chwarścianek.

Od kiedy i dlaczego zaczął się pan interesować samorządem?

- To był pewien proces, który zaczął się w 1989 roku po wyborach czerwcowych i historycznym zwycięstwie opozycji. Wówczas wybrany w pełni demokratycznie senat rozpoczął pracę nad reformą samorządową, ustawą o samorządzie terytorialnym, którą parlament przyjął 8 marca 1990 roku. Rozpoczął się oddolny ruch, zaczęły tworzyć się komitety obywatelskie i podobnie wiele osób włączyłem się w te inicjatywy, rozmowy, dyskusje i wraz z przyjaciółmi postanowiliśmy, że będziemy kandydować do rady w wyborach majowych 1990 roku. Uważaliśmy, że to jest ten moment, oto wreszcie odbędą się pierwsze w pełni demokratyczne wybory, czuliśmy, że to będzie przełom, nowa historia i musimy w tym uczestniczyć.

Pamięta pan lata transformacji i początki samorządu w Gminie Czarnków?

- Tak, po wyborach zostałem radnym, większość z nas po raz pierwszy, a tutaj się okazało, jak wielka odpowiedzialność spadła na Radę. Rada, a nie aparat partyjny wybierała wójta i członków Zarządu, a więc organu wykonawczego samorządu. Gmina stała się samodzielnym, niezależnym podmiotem. Decyzji organów gminy, oczywiście podejmowanych w majestacie prawa, nikt już nie musiał zatwierdzać z nikim nie musiały być konsultowane. To duża odpowiedzialność. Zostałem przez Radę wybrany członkiem Zarządu Gminy i przewodniczącym Komisji Budżetowej. Dla mnie to była nowość i duża odpowiedzialność. Pamiętam, że pierwszą, bodaj najważniejszą decyzją był wybór wójta. W okresie przygotowań i kampanii wyborczej poznaliśmy bliżej pana Feliksa Łaszcza, zasłużonego opozycjonistę, represjonowanego w czasie stanu wojennego. Dla nas był autorytetem, rodzinnie był związany z Bukowcem, ale mieszkał i funkcjonował w innym województwie, także z powodu represji jakie go spotkały. Przed dokonaniem wyboru sprawdzaliśmy jak sobie radzi w tym nowym środowisku, był kierownikiem dużego zakładu rolnego. To była odpowiedzialność także nasza, bo my go wybieraliśmy, chcieliśmy być pewni, czy poradzi sobie na stanowisku wójta. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że nie zawiedliśmy się. Początek to ciężka praca od podstaw, to wiele wyzwań, ale najważniejsze to wodociągowanie gminy, wielki problem z wodą w wielu miejscach. To był długi proces realizowany w kilku kadencjach, ale rozpoczął się właśnie w tej pierwszej. Wielokrotnie o tym mówiłem, to był czas romantyczny, byliśmy jedną wielką rodziną i chociaż startowaliśmy z różnych komitetów wyborczych, rozumieliśmy się doskonale, łatwo nam było ustalić priorytety działania, które zatwierdzaliśmy jednogłośnie.

Jakie wyzwania stały przed pierwszą Radą Gminy?

- Jak już wspomniałem wodociągowanie gminy to był priorytet. Zwodociągowane zostały największe miejscowości i kilka mniejszych. Razem około 60 %. Pozostały do zwodociągowania te najtrudniejsze. Dzisiaj możemy powiedzieć, że gmina jest niemal w 100% zwodociągowana. Wsłuchiwaliśmy się w głosy mieszkańców. W wyniku tych rozmów i dyskusji pojawił się nowy powszechny problem, na cmentarzach komunalnych nie było domów pogrzebowych. Uznaliśmy, że jest to kolejna ważna rzecz, kolejna zbiorowa potrzeba. Tragiczny był wręcz stan dróg, rozpoczęły się pierwsze inwestycje. To bardzo kosztowne przedsięwzięcia, które realizujemy ciągle w miarę posiadanych środków i końca nie widać. Rozwiązywaliśmy wiele spraw administracyjnych, organizacyjnych, porządkowych. Dokonała się swoista rewolucja w funkcjonowaniu samorządu.

Jest pan wójtem już wiele kadencji. Którą uważa pan za najtrudniejszą?

- Każda na swój sposób była trudna. Najbardziej wspominam tą pierwszą, bo przypadła w okresie wprowadzania przez rząd premiera Buzka wielkich reform, nowego podziału administracyjnego, pojawienia się nowych bytów samorządowych, powiatu i województwa oraz wielkiej reformy oświatowej i utworzenia gimnazjów. To było ogromne wyzwanie w naszej gminie, trudne do realizacji, wydawałoby się, że wręcz niewykonalne. Nigdy przedtem, a także potem, nie było tyle dyskusji na forum Rady, spotkań w sołectwach, sporów i emocji, co wtedy. Rozważaliśmy różne koncepcje, a one weryfikowane były przez społeczeństwo na niezliczonej ilości zebrań, formułowane były petycje organizowane protesty, aż wreszcie w tej powszechnej dyskusji udało się wypracować kompromis, który pozwolił ustalić nową sieć szkolną, w której ostatecznie zafunkcjonowały 4 gimnazja, ale likwidacji uległy te najmniejsze szkoły z klasami 1-3. Nowa filozofia reformy, która zakładała, że pieniądz idzie za uczniem, wymusiła racjonalizację sieci szkolnej.

Przez gminę przepływa rzeka Noteć. Mówi się, że rzeka dzieli, a nie łączy mieszkańców. To prawda?

- Nie, rzeka nie dzieli i nie powinna dzielić, a już na pewno pod względem mentalnym, nawet biorąc pod uwagę pewne uwarunkowania historyczne. Jest jednak sporym utrudnieniem przy realizacji projektów infrastrukturalnych, jest barierą rozwojową gminy. Inwestycje przez to są droższe, bo bardzo często poprzez utrudnioną komunikację muszą być powielane po drugiej stronie. Podam przykład właśnie z dziedziny oświatowej. Dzieci z miejscowości Mikołajewo, Ciszkowo, a także Góra - Pianówka chodziłyby, gdyby nie było rzeki, albo gdyby był blisko most, do szkoły w Jędrzejewie. Z konieczności uczęszczają do różnych szkół na terenie trzech sąsiednich gmin. Takich przykładów można by mnożyć wiele.

Pamiętam też liczne podziały w Radzie Gminy. Czy to już przeszłość?

- Demokracja co do zasady to spór, to dyskusja, szukanie najlepszych rozwiązań. O wyborze rozwiązania projektu decyduje większość demokratycznie wybranego organu uchwałodawczego jakim jest Rada Gminy. Bardzo często projekty i programy nie są akceptowane przez poszczególnych radnych. To jest spór merytoryczny, każdy ma prawo do własnej oceny i należy to szanować. Niestety czasami spór nie jest merytoryczny, ale wynikający z osobistych pobudek i niechęci, a także politycznych ambicji. Takie już jest ryzyko demokracji i w dzisiejszych czasach jest to zjawisko dość powszechne. Można powiedzieć, że dotyczy wszystkich samorządów.

Jakie sprawy uważa pan za najpilniejsze do załatwienia?

- Obecnie zadaniem priorytetowym jest rozbudowa Szkoły Podstawowej w Romanowie Dolnym wraz z budową sali gimnastycznej. To największa inwestycja w tej kadencji, opiewająca na kwotę niemal 6 mln zł. Po bardzo długim procesie przygotowawczym, 30 czerwca zostanie podpisana umowa na wykonanie tego zadania. Jesteśmy w trakcie realizacji programu rządowego Maluch+ i budowy żłobka. Na to zadanie dostaliśmy również dofinansowanie ze środków UE. Na początku lipca podpisujemy umowę na budowę drogi w Ciszkowie, tutaj pozyskaliśmy dofinansowanie z Funduszu Dróg Samorządowych. To najważniejsze zadania o charakterze inwestycyjnym. Pracujemy także nad ważnymi dokumentami strategicznymi tj. Strategią Rozwoju Gminy oraz Strategią Rozwiązywania Problemów Społecznych.

Jest pan zapalonym biegaczem z sukcesami. Proszę o tej pasji opowiedzieć.

- Bieganie sprawia mi radość, relaksuje i odpręża po trudach pracy, która nie należy do łatwych. Od wielu lat prowadzę aktywny, sportowy tryb życia. Przez wiele lat była to piłka nożna, natomiast od siedmiu lat jest to bieganie długodystansowe. Można powiedzieć, że wróciłem do biegania wykorzystując pewne predyspozycje organizmu, które zauważyłem już w wieku szkoły podstawowej czy średniej, a także później startując w różnych zawodach. Poza systematycznym treningiem, bardzo często starowałem w biegach masowych na różnych dystansach, od 5 km do maratonu włącznie. Najlepiej jednak się czuję i najczęściej startuję w półmaratonach tj. 21,0975 km. Sam się dziwię, że właściwie z roku na rok poprawiam swoje wyniki. W wielu biegach, oczywiście w swojej kategorii wiekowej, bardzo często, jak to mówią sportowcy, staję "na pudle", zdarza się, że na najwyższym stopniu. Niestety w tym roku biegamy albo samotnie albo w małych grupach z uwagi na odwołanie wszystkich biegów masowych. Zawody są najlepszą motywacją. Ich brak powoduje, że forma nieco spada, ale "przebiegamy ten trudny czas" i mam nadzieję, że spotkamy się znowu na trasach biegów masowych, które same w sobie są niesamowitym wydarzeniem i tam właśnie bije się życiowe rekordy.

Czy czynne uprawianie sportu pomaga panu w zarządzaniu?

- Zdecydowanie tak, to jest kwestia zdrowia, dobrego samopoczucia, kondycji, wszystkich tych elementów, które nastawiają pozytywnie, optymistycznie. My biegacze mówimy, że "dają kopa". Praca w samorządzie jest pracą stresującą. Najlepszą formą walki ze stresem jest ruch, obojętnie w jakiej postaci, im większy wysiłek, im więcej endorfin, zadowolenia, spełnienia z tym związanego, tym bardziej czujemy się silni, gotowi do dalszych wyzwań, do rozwiązywania problemów, do dalszej pracy.

Wiem, że lubi pan długie dystanse. Jak gmina Czarnków powinna wyglądać na mecie takiego biegu, powiedzmy za 20 lat?

- Trudno to sobie wyobrazić. Minęło XXX lat jak związałem się z tą gminą mocniej poprzez pracę w samorządzie. Za chwilę miną 22 lata mojej pracy na stanowisku wójta. Wydawałoby się, że można przez analogię zbilansować to minione 20-lecie i powiedzieć, co jest możliwe w następnym. Nie znamy jednak uwarunkowań makroekonomicznych, trudno przewidzieć w jakiej kondycji będzie państwo za kilka lat, a co tu mówić o dwóch dekadach. Mogę powiedzieć, że 30, 20, 10 lat temu, a także obecnie, cieszyliśmy się i cieszymy z każdego kilometra sieci wodociągowej i kanalizacyjnej, z każdego kilometra wybudowanej drogi, chodnika z nowych lub remontowanych szkół, przedszkoli, sal wiejskich, obiektów infrastruktury sportowej, rekreacyjnej. Cieszyliśmy się z poprawy sytuacji materialnej naszych mieszkańców, z poprawy relacji społecznych, z aktywności obywatelskiej. Mamy świadomość, że jeszcze wiele jest do zrobienia i właściwie jest to niekończąca się historia. Człowiek żyje marzeniami, a marzenia często się spełniają, nawet te idealistyczne. Jeśli miałbym pomarzyć, to chciałbym, aby za 20 lat nie było problemu z wodą i kanalizacją ,aby można było dojechać do każdej miejscowości bezpiecznie rowerem, żeby były drogi o nawierzchni twardej do każdego zakątka gminy, aby mieszkańcy mogli korzystać z odnawialnych źródeł energii, aby gmina była czysta atrakcyjna turystycznie. Chciałbym, aby nasze dzieci chodziły do jeszcze ładniejszych szkół i przedszkoli. Najbardziej jednak chciałbym, i to jest moje nieustające marzenie, o które nieprzerwanie walczę, abyśmy czuli się jedną wielką, solidarną rodziną, jedną wspólnotą, abyśmy sobie nawzajem pomagali tak, jak to robimy dotychczas, abyśmy nie dzielili się na tych i tamtych, abyśmy także nie dali się podzielić, zdehumanizować, abyśmy kochali to miejsce, w którym jesteśmy, tę przyrodę, która nas otacza, ale przede wszystkim ludzi, którzy są wokół nas, abyśmy czuli się odpowiedzialni, także za tych, którym jest gorzej, abyśmy podali rękę tym, którym jest trudniej, abyśmy byli razem na dobre i na złe.

Bziękuję za rozmowę
Piotr Keil

O serwisie  |   Dodaj do ulubionych  |   Ustaw jako startową  |   Miasto Czarnków  |   Miejskie Centrum Kultury
Redakcja Czarnkow.INFO: 64-700 Czarnków, os. Parkowe 21/37, tel/fax 600 545 261, czarnkow.info@onet.pl
© Marcin Małecki Jacek Dutkiewicz 2004-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.