Czarnkow.INFO - Internetowy Serwis Informacyjny
    Strona główna     Urzędy     Kultura i atrakcje     W mieście     Archiwum
Dzisiaj jest: 19 kwietnia 2024, piątek.  Imieniny: Ady, Konrada, Leona, Włodzimierza



free counters


GŁOS LUDZKI
- najpiękniejszy instrument świata



Kultura nie ma jednoznacznej definicji. Praktycznie wszędzie można znaleźć coś, co stanowi jej część. Od kilku lat, między innymi w Lubaszu, możemy być świadkami niesamowitych kulturalnych doświadczeń największego kalibru. O śpiewie w zabytkowych wnętrzach kościołów, przyszłości, wspomnieniach i wrażeniach na temat lubaskiej publiczności z pomysłodawcą i dyrektorem artystycznym Festiwalu "Nadnoteckie Bel Canto" prof. dr. hab. Tomaszem Zagórskim rozmawia Szymon Szwed.

Panie profesorze cieszę się, że będzie okazja porozmawiać i na początku zapytam o zdrowie?

- Miło mi uczestniczyć w tej rozmowie, a jeśli chodzi o zdrowie, no cóż, z uśmiechem odpowiem, że mimo zagrożenia pandemicznego trzymam się jak na razie dzielnie, a będąc pedagogiem akademickim zajęcia ze studentami prowadzę hybrydowo, tzn. zdalnie oraz bezpośrednio, czyli przy "otwartej przyłbicy". Wiem jednak, że prędzej czy później koronawirus mnie dopadnie, oby z jak najmniejszym uszczerbkiem dla organizmu. Ryzyko infekcji jest podobne do tego, które towarzyszyło mi przez 36 lat kariery zawodowej, bowiem zdarzało się, że przez kilka lat omijały mnie niedyspozycje głosowe, a zdarzały się sezony operowe, w których nader często dopadała mnie grypa albo z powodu silnego przeziębienia trzeba było błyskawicznie ratować się silnymi lekami. Generalnie rzecz ujmując: zdrowie jest najważniejsze.

Jak funkcjonuje pan zawodowo w tych wyjątkowych czasach?

- Z przykrością odpowiem, że podobnie jak większość artystów operowych i estradowych od marca ubiegłego roku nie funkcjonuję na scenie operowej i filharmonicznej. Wszystkie zaplanowane koncerty filharmoniczne na sezon artystyczny 2020-21 zostały odwołane. Ominęło mnie wykonanie takich dzieł jak słynna 9 Symfonia Beethovena, Carmina burana Orffa, Oratorium na Boże Narodzenie i Pasja wg św. Jana Bacha, Fidelio i Missa Solemnis Beethovena, Harnasie Szymanowskiego. Powód odwołania tychże koncertów był jednakowy: zbyt wielkie formy muzyczne, które przekraczają limit czasowy i ilościowy na estradzie koncertowej. Takie życie. "Nie mam żalu do nikogo..." jak śpiewa Jontek w "Halce". Natomiast nigdy nie odmawiam mojej Uczelni. Chętnie występuję na koncertach jubileuszowych, inauguracji roku akademickiego, koncertach pedagogów i studentów m. in. dedykowanych Papieżowi Janowi Pawłowi II.

Głos ludzki - najpiękniejszy instrument świata. Czy można coś dodać do tych słów?

- Gdybym podobną tezę przedstawił skrzypkowi lub pianiście z pewnością staraliby się odeprzeć moje racje i przedstawić własne. Ale jedno jest pewne: głosy ludzkie znacznie różnią się, jeśli chodzi o poszczególne przypadki, ich barwy i skale są osobistymi właściwościami, nie ma i nie pojawi się już na świecie głos Pavarottiego. Nie da się sklonować takiego samego głosu. Głos ludzki to wytwór boski, to najdoskonalszy instrument muzyczny. Jego efekt akustyczny i barwa zależą od kształtu dróg głosowych i sposobu drgań strun głosowych. Nie ma głosu o tej samej barwie. Są śpiewacy, którzy potrafią tak modulować swój głos, że uzyskują skalę dwóch, a nawet trzech rodzajów głosu. Dla mnie, śpiewaka operowego, to wszystko jest zrozumiałe, ale czy w to co mówię uwierzy klarnecista i trębacz? Tego nie wiem.

Panie profesorze, skąd pojawił się pomysł, żeby w regionie nadnoteckim organizować festiwale na taką skalę?

- "Nadnoteckie Bel Canto", festiwal pięknego śpiewu jest obecnie w stanie artystycznej i logistycznej śpiączki. Wiemy dlaczego. Ubiegłoroczna dziesiąta, a więc jubileuszowa edycja była na 70% gotowa na cztery miesiące przed terminem. Niestety pandemia pokrzyżowała wszystko. Jednak te poprzednie 9 edycji stworzyłem tak pięknie, jak tylko mogłem sobie wymarzyć. Oczywiście do tego potrzebne były pieniądze, więc nawiązywałem kontakty ze sponsorami, zmieniającymi się władzami miast i gmin nadnoteckich, dyrektorami ośrodków kultury, proboszczami kościołów, w których odbywały się dotychczasowe festiwalowe koncerty. Poziom koncertów, znakomici młodzi wykonawcy, a nawet orkiestry symfoniczne i kameralne - to wszystko sprawiło, że festiwal nad Notecią przyciągnął do pięknych kościołów wierną publiczność. Z roku na rok powiększało się grono odbiorców muzyki klasycznej, wzrastała ilość koncertów z dwóch do pięciu. Tym samym przybywały nowe miasta festiwalowe. Ostatnią miejscowością, która dołączyła do Lubasza, Czarnkowa, Gulcza, Trzcianki i Wielenia była Chodzież.

Za nami kilka edycji, tych wyjątkowych wydarzeń, czy któreś z pana perspektywy jest szczególne?

- Trudno mi to ocenić. Obserwuję publiczność stojąc przy mikrofonie, czasami rozmawiam z melomanami po koncertach, wnikliwie analizuję każdą sugestię i uwagi. Dochodzę do wniosku, że bez względu na tematykę koncertu publiczność z reguły reaguje pozytywnie, a cieszy mnie każdy jej rezonans. Nieważne ile pracy trzeba było włożyć w przygotowanie koncertu albo jakie koszty finansowe zostały poniesione - mnie interesuje tylko przeżycie słuchacza i radość młodych wykonawców. Każdy koncert jest inny. Każdy jest dla mnie ważny.

Międzynarodowi uczestnicy, kilka koncertów w ciągu weekendu, wyjątkowe miejsca i repertuar. Jak długo trwają przygotowania do realizacji takiego przedsięwzięcia?

- Przygotowanie festiwalu rozpoczyna się przeważnie 8-9 miesięcy przed kolejną edycją festiwalową. Sprawy artystyczne zajmują mniej czasu niż koordynacja i logistyka. Rozmowy ze sponsorami, noclegi, przewozy, wynajem instrumentów, opracowanie materiałów nutowych, wyżywienie, grafika, reklama, ustalenia prób w kościołach, umowy, rozliczenia finansowe - to wszystko zabiera czas jednej osobie. Na szczęście mam kilku sprawdzonych pomocników i partnerów festiwalu. Bez nich byłoby ciężko.

Można znaleźć nagrania z pana śpiewem z wielu miejsc w Europie, jak na tle światowych publiczności odnajduje się lubaska?

- Lubasz semper fidelis (Lubasz zawsze wierny) - tak kiedyś powiedziałem do publiczności w trakcie koncertu w lubaskim Sanktuarium. Bo to prawda. Tu zawsze dopisuje publiczność. Mało tego - lubascy melomani potrafią docenić trud organizacyjny, poziom koncertów, wspierają młodych wykonawców, z sercem odnoszą się do debiutantów, z klasą reagują podczas występów gwiazd takich jak Agnieszka Duczmal i Orkiestra "Amadeus". Jestem zachwycony, kiedy publiczność śpiewa z nami finałowe chóry i znane arie. Tu zawsze są piękne kwiaty dla gościa specjalnego, a z zasady na koncercie obecny jest ktoś z władz gminy Lubasz.

Jakie plany na przyszłość? Czy Festiwal odbędzie się w 2021 roku?

- Nie ma lekko. Żałuję, że moje artystyczne plany zostały odwołane. Wszystkie koncerty filharmoniczne, recitale, koncerty okolicznościowe, a także projekty "Z miłości do śpiewu" w dawnym klasztorze franciszkańskim w Szamotułach, w Pałacu Działyńskich w Poznaniu, kursy i warsztaty wokalne dla młodzieży, ale przede wszystkim "Nadnoteckie Bel Canto" - z powodu obawy przed koronawirusem i na skutek "lockdownu" zostały wykreślone z kalendarza. Wszystkie słowne i pisane umowy, promesy dotyczące występów solistów, chórów, oświetlenia, wynajmu instrumentów, występu Filharmoników ze Lwowa zostały w ubiegłym roku anulowane. Obecnie jestem w trakcie rozmów na temat zorganizowania kameralnych koncertów w ramach festiwalu podczas tegorocznego lata. Dostaję zapytania od wiernych melomanów i naprawdę nie potrafię udzielić konkretnych odpowiedzi. Ten przeklęty koronawirus zabił mi ćwieka...

Pana dorobek artystyczny robi ogromne wrażenie. Czy jest jakaś rola, postać, opera, która ma dla pana szczególne znaczenie?

- Moim majątkiem artystycznym są partie operowe i kantatowo - oratoryjne, które wykonałem tam, gdzie niejeden człowiek chciałby być chociażby jako turysta. Doświadczenie sceniczno - muzyczne jakie nabyłem w ciągu 36 lat pracy artystycznej jest niebagatelne. Mam kilka ukochanych ról w operach Mozarta, Verdiego, Pucciniego. Z wielkim sentymentem wspominam premierowy spektakl Marty Flotowa na scenie Teatru Wielkiego w Poznaniu, podczas której bisowałem słynną arię Lyonela, a na widowni w 10 rzędzie oklaskiwała mnie moja Mama... Marta.

Panie profesorze, pracuje pan z młodymi ludźmi, jakie ma szanse i jaką drogę powinna obrać osoba z małej miejscowości, która chciałaby śpiewać zawodowo, występować na scenie?

- Sam kiedyś dojeżdżałem godzinę na próby chóru, mieszkałem daleko od centrum Poznania. Doceniam starania tych młodych, których droga do bycia artystą jest ciężka. Promuję młodzież z małych miejscowości. Zdaję sobie sprawę z tego, że droga do szkoły muzycznej przysparza więcej trudu, niż do "normalnej" szkoły podstawowej. Podziwiam rodziców dodatkowo dowożących swoje dzieci do Szkoły Muzycznej I stopnia. Młody człowiek, który chciałby śpiewać zawodowo powinien korzystać z możliwości jakie daje nam wszystkim technika XXI wieku. Powinien być przede wszystkim zdeterminowany, ale równocześnie przygotowany psychicznie na to, że nie każdemu jest dane być artystą - śpiewakiem. Jednak każde spotkanie z pięknym śpiewem, w ogóle z muzyką, nieważne czy na żywo, czy przez Internet - ma ogromnie pozytywny wpływ na całościowy rozwój młodego człowieka.

W obecnych czasach bezpośredni dostęp do kultury jest mocno ograniczony, multimedia dominują. Jakie plany zawodowe po zniesieniu ograniczeń?

- W tym trudnym czasie staram się wypełniać swój wolny czas i naprawdę nie próżnuję. Po pierwsze wraz z pianistą Jackiem Kortusem, który wielokrotnie pojawiał się w Lubaszu grając Chopina i Debussy`ego, nagrywam kolejną płytę z utworami kompozytorów polskich. Będzie dużo liryki wokalnej Chopina, Paderewskiego, Szymanowskiego, Gablenza, Noskowskiego i wielu innych. Podwójny album Zagórskiego i Kortusa zostanie wydany już na wiosnę. Po drugie jestem w trakcie pisania książki o problematyce związanej ze stresem w moim zawodzie. Będzie to kompendium wiedzy, którą nabyłem w trakcie 36 lat pracy artystycznej jako solista na scenach operowych i estradach koncertowych. W książce pt. "Aria ze stresem" mam nadzieję dać ciekawy i jednocześnie wartościowy wgląd w przyczyny odmiennego zachowania artystów w obliczu stresu, pokazując sposoby radzenia sobie z jego objawami, m. in. przeciążenia nim. Chciałbym również zaznajomić szerokie grono odbiorców interesujących się nie tylko muzyką operową, z mało znaną i często bagatelizowaną tematyką, jaką niewątpliwie jest uczucie stresu przed występem. Prawdę mówiąc niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę, wobec tego przybliżam biologiczno - psychologiczne podstawy stresu, piszę o mechanizmach reakcjach organizmu na działanie stresu. Przy okazji chcę jak zwykle popularyzować muzykę wokalną, promować młodych artystów, którzy dowiedzą się o stresogennych aspektach zawodu artysty, np. o niepewności ciągłości pracy, o bajkowym życiu ze stresem w tle, castingach, reżyserach, nagłych niedyspozycjach, agencjach artystycznych, ubezpieczeniach itd. Roboty przy tym dużo, bo to przecież temat rzeka. Ale damy radę! Mimo wszystkich utrudnień, przeciwności losu i perturbacji związanych z pandemią - jestem pełen nadziei, że latem w Sanktuarium Królowej Rodzin w Lubaszu zabrzmi hejnałowa trąbka i organy rozpoczynające koncert Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Nadnoteckie Bel Canto!!! A więc do zobaczenia!

Życzę dużo zdrowia, realizacji planów i do szybkiego zobaczenia w Lubaszu! Dziękuje za rozmowę.

O serwisie  |   Dodaj do ulubionych  |   Ustaw jako startową  |   Miasto Czarnków  |   Miejskie Centrum Kultury
Redakcja Czarnkow.INFO: 64-700 Czarnków, os. Parkowe 21/37, tel/fax 600 545 261, czarnkow.info@onet.pl
© Marcin Małecki Jacek Dutkiewicz 2004-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.