Czarnkow.INFO - Internetowy Serwis Informacyjny
    Strona główna     Urzędy     Kultura i atrakcje     W mieście     Archiwum
Dzisiaj jest: 9 maja 2024, czwartek.  Imieniny: Beaty, Bożeny, Grzegorza, Karola, Karoliny



free counters


PORTRETY MUZYKĄ MALOWANE



Do Galerii Pięciu w Czarnkowskim Domu Kultury zawitała wystawa zatytułowana "Music is My Religion". Jej autor Filip Kowalski jest nie tylko malarzem, ale i uznanym perkusistą. Z obu pasji powstała seria portretów najznakomitszych osobowości jazzu, rocka i bluesa. 15 kwietnia odwiedzający wernisaż wielbiciele muzyki i sztuki mieli nie lada gratkę.

Filip Kowalski, występujący pod pseudonimem "Filippo", przyjechał ze swoimi obrazami z Piły. Urodził się w Bydgoszczy. Akademię Sztuk Pięknych ukończył na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Muzyka i malarstwo towarzyszą jego pozazawodowej pracy. Grał w sekcjach rytmicznych Jazzgotu, Róż Europy i Mirona Nalepy, bratanka słynnego Tadeusza. Jego twórczości malarskiej towarzyszy zawsze muzyka. Jimi Hendrix, Miles Davies, Phil Collins, Peter Gabriel, Krzysztof Komeda, czy The Beatles towarzyszą jego pracy przy sztalugach. Na wystawie można było obejrzeć serię portretów najsłynniejszych twórców muzyki rozrywkowej z drugiej połowy XX wieku. Wiele pomysłów zaczerpnięto z okładek płyt. Są one jednak w unikalny sposób przetworzone przez wyobraźnię Filippo. "Muzyka jest moją religią" jest znanym cytatem zaczerpniętym z Jmiego Hendrixa. Parafrazując muzyka gość mówi - Czuję się wolny kiedy staję przed płótnem. Wolny, bo mogę z nim zrobić wszystko co zechcę".

Rozmowa z Filipem Kowalskim

Co w Twoim życiu pojawiło się pierwsze, muzyka czy malarstwo?

- Muzyka. Mój dziadek przechowywał w piwnicy starą, zakurzoną perkusję. Występował amatorsko, był perkusistą w zespole dancingowym. W latach pięćdziesiątych grał na zabawach, weselach i tego typu uroczystościach. To wystarczyło jednak, abym zaczął już jako kilkuletni chłopak uczyć się gry na tym instrumencie. Już w szkole średniej założyliśmy zespół metalowy. Było z tego mnóstwo hałasu i entuzjazmu, muzyki jednak niewiele. W późniejszym czasie zacząłem dostrzegać też inne gatunki muzyki. Kolejne zespoły miały poważniejszy, choć zawsze rockowy charakter. Jazz odkryłem na studiach i od tej pory najbardziej odpowiada mi ten rodzaj grania. Ciągle się uczę i odkrywam nowe horyzonty jazzu.

A kiedy i dlaczego zacząłeś malować?

- Jak sięgam pamięcią, zawsze lubiłem coś bazgrolić, kreślić i skrobać gdzie się dało. Każdy szkolny zeszyt był, ku zgrozie rodziców i nauczycieli, pokreślony nie tym co trzeba. Już w podstawówce miałem świadomość, że rysuję lepiej i inaczej niż inni. Dostrzegli to też nauczyciele i zasugerowali mi, że powinienem kształcić się w tym kierunku. Nie potraktowałem tego poważnie. Bawiłem się jednak rysowaniem w dalszym ciągu. W średniej szkole, a była to pliska Nafta, postanowiłem, że podejmę studia plastyczne. Do poznańskiej ASP się nie dostałem. Udało się jednak w Toruniu, gdzie trafiłem na wspaniałego profesora, który zajął się moim rozwojem. Był wyjątkowy, mawiał - "malować umiecie, ja pokazuję tylko, jaką drogą macie podążać". Ta sentencja towarzyszy mi do dnia dzisiejszego.

Jak powstają portrety, które malujesz?

- Najpierw jest pomysł. Słucham na przykład muzyki Komedy i pojawia się chęć, aby go namalować. Szukam inspirujących zdjęć, okładek płyt i bardzo mocno się im przyglądam. Trwa to nawet kilka dni, czy tygodni. Na koniec biorę płótno i zaczynam szkicować. Nigdy nie mam konkretnego planu. Nie wiem, w którą stronę pójdę. Zdaję się na wyobraźnię, która podpowiada co robić. Łączą się we mnie dwa nurty - abstrakcja i realizm. I oba kierunki, mam nadzieję, są widoczne w mojej twórczości. Portret, który maluję ma być moją wizją osoby i osobowości modela. Czy to się udaje? Ocenicie Państwo sami zwiedzając wystawę. Czas malowania bywa różny. Czasem jest to kilka godzin, czasem kilka miesięcy, a nawet rok. Niektóre z nich mają na sobie wiele warstw. To świadczy o procesie twórczym, jaki się we mnie odbywa.

Wymień najbliższych sobie muzyków i malarzy.

- Mitch Michell to perkusista Hendrixa. Uwielbiam sposób jego gry i prowadzenia rytmu. Jest to, a właściwie był, bo już nie żyje, jeden z najlepszych bębnistów w historii rocka. Gram często kompozycje Jimiego i podziwiam sposób gry Michella. Jest to mój niedościgniony wzór. Kolejnym wirtuozem perkusji jest dla mnie Phil Collins. Potężny zestaw perkusji znakomicie wykorzystywany w kompozycjach Genesis robi niesamowite wrażenie... A malarstwo? Bezapelacyjnie Picasso i Paul Gauguin. Tyle z klasyków. Lubię też poszukiwanie nowych, współczesnych malarzy. Spędzam wiele czasu w Internecie poszukując ciekawych kompozycji, barw, pomysłów. Jest tego naprawdę dużo. Sztuka współczesna jest bardzo ciekawa. Nikt nie powiedział jeszcze ostatniego zdania.
Piotr Keil




Fot. Emilia Stawujak, Piort Keil (2,10)
O serwisie  |   Dodaj do ulubionych  |   Ustaw jako startową  |   Miasto Czarnków  |   Miejskie Centrum Kultury
Redakcja Czarnkow.INFO: 64-700 Czarnków, os. Parkowe 21/37, tel/fax 600 545 261, czarnkow.info@onet.pl
© Marcin Małecki Jacek Dutkiewicz 2004-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.